Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi damzac z miasteczka Myszków. Mam przejechane 14413.44 kilometrów w tym 3300.38 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 17.81 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie. button stats bikestats.pl

Statystyka: button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy damzac.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

ze zdjęciami

Dystans całkowity:3506.01 km (w terenie 1448.50 km; 41.31%)
Czas w ruchu:180:48
Średnia prędkość:17.59 km/h
Maksymalna prędkość:58.00 km/h
Suma kalorii:658 kcal
Liczba aktywności:57
Średnio na aktywność:61.51 km i 3h 41m
Więcej statystyk
  • DST 5.47km
  • Czas 00:21
  • VAVG 15.63km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

przeszło pięć godzin w pociągu...:)powrót

Poniedziałek, 16 czerwca 2008 · dodano: 16.06.2008 | Komentarze 0

przeszło pięć godzin w pociągu...:)powrót ze stacji PKP Częstochowa Os. o 3 rano - tak wcześnie to jeszcze nie rowerowałem...




  • DST 66.87km
  • Teren 60.00km
  • Czas 04:51
  • VAVG 13.79km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

w dzień po wracam już

Niedziela, 15 czerwca 2008 · dodano: 16.06.2008 | Komentarze 0

w dzień po wracam już do Siebie, koło "hula" więc w nieco lepszym nastroju ponownie ruszam przemierzać sudecką strefę rowerową, ostatni dzień pobytu w górach na średniej wysokości 600-800m.n.p.m. poświęcam na zwiedzenie jednego z najwyżej położonych zamków w kraju właściwie ich ruin (zamek Rogowiec 870mnpm), zamku Radosno, Tajemnicze Miasto Podziemne Ossówka, i podejmuje drugą w przeciągu dwóch dni próbę wjechania na Wielką Sowę (1015mnpm). Z tych punktów nie zaliczam Wlk. Sowy zastała mnie ulewa dokłądnie w tym miejscu gdzie dzień wcześniej przedwcześnie skończyłem udział w maratonie...:) a to pech... bedąc tylko dwa km od Wlk Sowy daruje sobie nią mam aparat i niemając go zabardzo jak zabezpieczyć przec wodą postanawiam przeczekać ulewe w schronisku... godzinny pobyt z herbatką i powrót przez Sierpnice, Kolce, Głuszyce, Łomnice do schroniska Andrzejówka, częściowo trasą maratonu... szybkie spakowanie się i o 21:35 w pociągu z Wałbrzycha Głównego wracam do Cz-wy. Tylko Góry sprawiają, że człowiek nabiera dystansu do siebie i otaczającego go świata, i chyba nic więcej nie musze tu pisać... Sudety jeśli mnie przyjmiecie wracam do Was za rok...:)




W oddali widać centrum Głuszycy





Tajemnicze Podziemne Miasto Ossówka - dzień wcześniej wjeżdżaliśmy w tunele tej sztolni podczas maratonu





wyjazd z podziemi tajemniczego maista miasta




Wjazd na Wielką Sowę - początek

w oddali widać ścieżke gdzie uszkadzam opone... przy ponad 50km/h!











czynny kamieniołom







  • DST 54.45km
  • Teren 49.00km
  • Aktywność Jazda na rowerze

dzień startu. o godz 10.00

Sobota, 14 czerwca 2008 · dodano: 16.06.2008 | Komentarze 0

dzień startu. o godz 10.00 wraz z Marino i setkami innych mountbikerów stoimy na starcie maratonu w Łomnicy (MTB Powerade Marathon Men Europe Głuszyca 2008). Warunki atmosferyczne idealne: po deszczu, nie za ciepło nie za chłodno, samopoczucie dobre. Po starcie dystansu GIGA już po 3km wspinaczka pod 40% podejśćie! Było tak stromo, że jedną ręką trzymałem rower a drugą wspinałem się na górke, ale dałem radę, już dobrze rozgrzany jechaliśmy dalej sudeckimi szlakami. Piękne widoki, fantastyczne singletracki, przejazd Tajemnicznym Podziemnym Miastem Ossówka, po pierwszym "pitstopie" z nowym zapasem izotonika ruszamy na Wielką Sowę. Widać, że organizatorzy wycisneli z Sudetów co najpiękniejsze i najlepsze, co prawda kosztuje to "trochę" wysiłku, ale czując się świetnie jadę dalej... i nagle krach (30km maratonu)...!;( stało się coś co nie miało prawa akurat wtedy wydarzyć się...;( defekt opony, na tyle poważny, że muszę wycofać się z wyścigu... ze łzami w oczach zostaje odwieziony przez Państwo z Trójmiasta - tutaj szeroki ukłon dla Nich, do mety-baza. Podłamany wracam do schroniska, pół roku przygotowań, nadzieje i wszystko na nic...


[źródło: sportograf]




  • DST 17.08km
  • Czas 01:14
  • VAVG 13.85km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

pobudka o 6 rano, pakowanie

Piątek, 13 czerwca 2008 · dodano: 16.06.2008 | Komentarze 0

pobudka o 6 rano, pakowanie się i yes yes yes wyjazd do Głuszycy na Marathon Men Europe 2008, o 10 w pośpiech na Wrocław i tam przesiadka do Wałbrzycha Głównego stamtąd dojazd do schroniska Andrzejówka w Rybnicy Leśnej (ok 12km) położonego na wysokości ponad 800 m.n.p.m. - pozwole sobie dodać że schroniska kultowego dla narciarzy a i przyjaznego dla mountbikerów, jeszcze tego samego dnia przed 19 docieram do Łomnicy i odbieram pakiet startowy na sobotni maraton...
ps. przez mecz reprezentacji pozapominałem batoników węglowodanowych innych słodyczy, chleba i wody... no nic byłem jeszcze w amoku...:)
Schronisko PTTK Andrzejówka - Rybnica Leśna

Pakiet Startowy




  • DST 127.95km
  • Teren 70.00km
  • Czas 07:19
  • VAVG 17.49km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

[T(w)9] Podlesice-Rabsztyn - Rabsztyn-Podlesice

Niedziela, 1 czerwca 2008 · dodano: 01.06.2008 | Komentarze 2

[T(w)9] Podlesice-Rabsztyn - Rabsztyn-Podlesice objazd czerwonym rowerowym "orlich gniazd", w towarzystwie Krzysia przeprowadziliśmy rekonesans 60km odcinka Jury Maraton 2008 Podlesice-Rabsztyn i z powrotem... jadąc Doliną Wodącą zaliczyłem kąpiel w pokrzywach...:)trasa na tym odcinku jest dobrze oznaczona ale trzeba uwazac... 2/3 trasy opanowane! Dane wyjazdu: 120.59km, Vśr=17.63km/h, Time=6:50;12, Vmax=62km/h, po powrocie myk na rosołek = ok 8km

dziś po raz pierwszy testowałem camelbaka... nie zdecydowanym jeszcze mówię "TAK" to jest "TO"... świetne... i po co było tak długo wahać się czy warto? odpowiededź przyszła po pierszych km w przeszło 25C upale:)




  • DST 101.37km
  • Teren 60.00km
  • Czas 06:59
  • VAVG 14.52km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

za dwa tygodnie o tej porze

Sobota, 31 maja 2008 · dodano: 31.05.2008 | Komentarze 1

za dwa tygodnie o tej porze Głuszyca... ale zanim Ona nadejdzie, to lajtowy ale za to z Kim ten wyjazd!:) z koncem miesąca udana wycieczka, w składzie: Kolanko, STi i ja przemierzaliśmy podobna trase jak w ostatnia niedziele, zwiedzając Park Krajobrazowy Lasy Nad Górną Liswartą, odwiedziliśmy Rezerwat Brzoza oglądając rododendrony, które co miały zakwitnąc to własnie zakwitły, ale niestety pochorowały się nam biedactwa więc nie wpełni ale na tyle ile mogły pokazały swoje piekno... w jedna stronę niebieskim rowerowym który niedaleko Łebek gubimy, szlak nie ejst najlepiej oznaczony, powrót drogą z niedzieli, w Blachwoni żegnamy sie z Kolanko i myk do domku... bo jutro kolejna wycieczka... Podlesice-Rabsztyn objazd częsci czerwonego rowerowego...
... czerwiec jest moim miesiącem startów... więc będzie mniej sumy wycieczek ale za to ciekawsze maratony i to pod wzgldem przezyc, przewyższeń, średnich prędkości, najważniejsze poznanych ludzi, i wielu innych "wielkich" spraw...
podobno to młody gniewacz...

w rezerwacie przy rododendronach

oto one...rhododendron-y

różanecznik fioletowy

żabka




  • DST 164.78km
  • Teren 40.00km
  • Czas 08:56
  • VAVG 18.45km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

spać w niedziele dłużej jak

Niedziela, 25 maja 2008 · dodano: 26.05.2008 | Komentarze 0

spać w niedziele dłużej jak do 4:30 rano nie można gdy przed nami wycieczka z Panem Siwińskim na dodatek w gronie Forumowiczów Częstochowskich Rowerzystów, tak więc już o 5:35 w składzie: Jurczyk, STi i ja ruszamy w 60km dojazd, przez Blachownie, Herby, Kochcice, Pawonków do miejsca startu punkt 8.00 rano - Pludry (to już woj. opolskie). Tam dołączenie do grupy kilkudziesięciu niedzielnych rowerzystów. [Przywitanie z Magnumem jeden drugiego w końcu poznał bo nie w kasku bywało różnie...:)] Tak więc na kilka godzin pod przewodnictwem Pana Andrzeja ruszamy zwiedzając okolice, Kolonowskich, Dobrodzień-ia gdzie na rynku w Dobrodzień-iu odłączamy sie po przejechaniu ok 35km i ruszamy w kierunku Pawełek, sprawdzamy czy oby kwitną rododendrony w rezerwacie Brzoza (jeszcze nie kwitną) i dalej na Taninę, chwila wytchnienia na "złocisty trunek" u Jurczyka i Podążając Parkiem Krajobrazowym Lasów nad Górną Wartą dojeżdżamy do Blachowni, a tam szanty... muzyka jeszcze w uszach gra gdy ok 18:20 rozstajemy się w Częstochowie, zadowolony dojeżdżając do domku po dniu pełnych wrażeń odkrytych nowych miejsc: kościółków, kapliczek, rezerwatów, po obcowaniu z bocianami i w miłym towarzystwie "kończę" do początku lipca całodniowe wycieczki, bo przede mną dwa "ciekawe" maratony Głuszyca i Jura tuz tuż...

żółte pola

Dolina Małej Panwi

oddziaływanie lasów:

stara pompa wodna do ciuchć - perełka w Myślinie

bociek

Pawełki



Tanina

Lasy Nad Górną Wartą


kwitnące rododendrony - pomink przyrody

The end...




  • DST 163.82km
  • Teren 0.50km
  • Czas 07:07
  • VAVG 23.02km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

KRAKÓW 2008 po raz pierwszy...

Sobota, 10 maja 2008 · dodano: 11.05.2008 | Komentarze 5

KRAKÓW 2008 po raz pierwszy... miało być góra do Podzamcza, przez Siewierz, Pustynie Błędowską i z powrotem do Cz-wy... a dojechaliśmy do Krakowa... mówią, że "kto wcześnie wstaje temu Pan Bóg kilometrów dodaje", pobudka 4.00 rano a niczym świt już przed 5 stoję na zewnątrz domu przecierając oczy ze snu, dojeżdżam w umówione miejsce na spotkanie z Magnumem i ruszamy w kierunku wychodzącego zza horyzontu słońca... asfaltem do Poraja ze średnią ponad 30km/h sporo przed 6 przejeżdżamy koło zbiornika, który o tej porze jest kapitalnie zamglony, pierwszy postój w Żarkach i tam... nie namyślając się długo podejmujemy decyzję, że mała korekta planów przez Olkusz i Ojcowski Park Narodowy na Kraków...? Why not? (człowiek z rana to bardziej twórczy i przy okazji wpadliśmy na szalony pomysł o którym przeczytacie już wkrótce) szybko mijamy Myszków, objeżdżamy Zawiercie i kolejny postój na ciepłą herbatkę w Olkuszu, tego dnia towarzyszy nam świetne samopoczucie więc tempa nie zwalniamy i stamtąd kierujemy się na Skałę gdzie dopiero ok g. 10.00 spotykamy pierwszego tego dnia rowerzystę... pozdrawiamy się i wjeżdżamy w obszar Ojcowskiego Parku Narodowego, o 11 jesteśmy już w Krakowie chwilę później na Starym Rynku, zdążyliśmy jeszcze na baardzo spokojnie zjeść kebaba po to, żeby odsłuchać hejnału, a w tym czasie wykonać parę telefonów i sms-ów do zaprzyjaźnionych osób. Tutaj pozdrawiam dziewczyne Magnuma za miły komentarz na temat naszej wycieczki:) powrotny pociąg ok. 15 więc zajrzeliśmy jeszcze na Wawel i pojeździliśmy wzdłuż Wisły, odpoczynek wraz z setką innych Krakusów na błoniach przy Szeratonie i dalej w pociąg z przesiadką w Katowicach chwilę po godz. 18 w Częstochowie. Dane wyjazdu: do Krakowa wjechaliśmy ze Vśr=27km/h, i nowy rekord tego roku Vmax=67km/h. Jakoś szybko ten dzień minął. Samopoczucie tak dobre, że noga zapodać mogłaby nodze jeszcze sporo...

okolice Olkusza, tuż przed najszybszym tego dnia zjazdem...

już w Pieskowej Skale

Maczuga Herkulesa

w tle Zamek w Pieskowej Skale

Hejnał na Starym Rynku - Kościół Mariacki

hmm... darmowe paliwo:)

inny niż wszystkie...

Wawel

Wawel

rowerowa Wisłostrada

odpoczynek

powrót pociągiem i przesiadka w Katowicach

Magnumowy bananowy mix




  • DST 90.59km
  • Teren 50.00km
  • Czas 05:28
  • VAVG 16.57km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

pomysł zrodził się spontanicznie

Czwartek, 1 maja 2008 · dodano: 01.05.2008 | Komentarze 0

pomysł zrodził się spontanicznie we wtorek, a więc wycieczka! no ale jaka i gdzie? Więc skoro, ostatnio otwarli nowy szlak w Złotym Potoku zw. "Ku źródłom. Można rowerem, można i pieszo." To troszeczkę parafrazując tą nazwę pomyślałem sobie: Ku Źródłom. Można rowerem, można i Wspólnie. Więc szybko zarzuciłem hasło na forum częstochowskich rowerzystów i zaprosiłem na krótki spokojny wyjazd... ku mojemu zdziwieniu ktoś się pojawił, a nie był to byle ktoś: częściowo towarzyszyli mi: Jurczyk i Gaber, a prze cała trasę: Emul-ka, STi i ksRydzyk. I tak ruszylismy wspólnie: początek trasy umilił Nam swoim świetnym pomysłem Jurczyk by przebujać się przez "cmentarz żydowski" i teren huty ekstra widoki, zwłaszcza ruin po pozostałościach świetności huty - mogłyby być kapitalne zdjęcia na wystawę sztuki (po)przemysłowej, swoją drogą przejazd nie był do końca legalny, a nawet nikt nie pogonił to pewnie z racji 1 maja. Wycieczkę ratuje Jurczyk pomagając już na początku jednemu z forumowiczów w naprawie rowerka, ten Koleś jest zawsze we właściwym miejscu! Z mojej strony również wielkie dzięki Jurczyk! Dalej pojechaliśmy na Olsztyn, tamteż częsciowo rozstajemy się i teoretycznie mieliśmy się spotkać w Złotym Potoku, no własnie teoretycznie... jedziemy z Emulką, STi i ksRydzyk dalej sami... nastepnie pojechalismy przez Sokole na Biskupice - Biały Borek i dalej przez Polusową Górę na Krasawę tam już dalej czerwonym rowerowym do Ostręznika. Po drodze mijamy masę ludzi na rowerach i pieszo... Zwiedzanie Ostrężnika, Brama Twardowskiego, dokładne przejechanie się nową scieżką no i przeczekanie deszczu pod namiotem nad Stawem Amerykan, ale sie nam upiekło... next: Dwór Krasickiego i szybciutko na Ponik do Leśniczówki Dziadówki a tam miła niespodzianka 5 malutkich dzików! dwa w ciapki i 3 w paski... to się urodziło i z powrotem Aleją Klonową. Rydzyk łapie snake niestety nie ma już dobrej dętki bo wcześniej tez zmieniał... co się napompował to naprawde mozna podziwiać za wytrwałość. Dalej wjeżdżamy na Zrębice i przez Sokole czarnym rowerowym do Skrajnicy - Odrzykoń, na hutę-raków i tam też kończymy wycieczkę.
Poniżej zdjęcia zamieszczam dzięki uprzejmości STi
Kwiatek:

Młode Dziki w Leśniczówce:




  • DST 201.84km
  • Teren 90.00km
  • Czas 10:45
  • VAVG 18.78km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

...od wtorku myślałem o niedzieli,

Niedziela, 6 kwietnia 2008 · dodano: 06.04.2008 | Komentarze 2

...od wtorku myślałem o niedzieli, a ten dzień miał wyglądać trochę inaczej, pobudka godz 4 o 5.10 już na stacji i 5.18 w pociąg do Krakowa, a dalej zwiedzamy z ekipą Forumowiczów Wadowice i z powrotem rowerem do Cz-wy, no i prawie wyszło... o 4.50 wyjechałem na stację, 5.08 bylem na Częstochowa Osobowa, tam lekkie rozczarowanie nikogo z Forumowiczów nie było, jednych wiedziałem, że nie przyjadą innych odstraszyły chyba mokre drogi z rana, dlaczego one były mokre nie wiem ale na pewno jak wyjezdzałem nie padało poprostu były mokre, ps. mówiłem że nie będzie padać? no i nie padało cały dzień... więc spokojnie można było jechać. no ale nie ma czego żałować...Niestety nie wsiadłem w pociąg brak mapy a z Krakowa orientuje sie tylko jak dojechać na czerwony rowerowy i dalej do Cz-wy a ponieważ wycieczka takowa jest dopiero w planach postanowilem sobie odpuscic - Kraków... gdy pociąg odjechał przystanołem na murku obok naszych rodzimych śpiących pijaczków i spoglądając na nich zastanawiałem sie co dalej robić, wracać do domu po tym jak wstałem o 4 rano? (ledwo mi to przez "kask" przechodziło, a co powiedzą w domu? na pewno śmiech...) a może jechać dalej? a jesli tak to gdzie? mial to być długi rowerowy dzień a krótkie-bezsensowne kręcenie się nie ma sensu, więc przypomniały mi się relacje z prasy i tv o Górze Birów i tamże rekonstrukcji tamtejszego grodu obronnego przy okazji dawno nie byłem już w Morsku i Ogrodziencu, no więc ciemną nocą postanowiłem ruszyć gdy wjeżdzałem na Kręciwilk pierwsze co mnie "uderzyło" to niesamowita cisza bez samochodów bez ludzi, i ten szalony koncert budzących się ptaków a koncertowały tylko dla mnie aż do samego Złotego Potoku (nie to żeby później przestały ale nie było to tak słyszalne, momentami wśród zgiełku ludzi i samochodów, mówie wam jak fajnie się jedzie 3 godziny tak blisko a jednak z dala od cywilizacji), wczesniej ok 6 byłem w Olsztynie starą utartą scieżką, zupełna cisza, pierwszy spotkany samochod to podmiejski autobus kierowca jechal tak jakby jeszcze sie nie obudził... słońce zaczyna wschodzić znad zamku... towarzysząca mi cisza i świeżość powietrza trwały przez kolejne kilometry, po drodze spotykam sarny, wiewiórki, zające, łowne ptaki, sowe i cały inny leśny zwierzyniec który się budził aż do czasu Wjazdu do Złotego Potoku i ciut dalej..., słoneczko coraz wyżej i smielej zaczyna przedzierać się nad horyzontem...a w ciągłej leśnej mgle nogi same dawały, jakżeż tu dalej nie jechać... Wczoraj byłem gościem przyrody która przytulała mnie jak "matka" i dodawając radości w tej "samotności długodystansowca" pozwalała cieszyć się beztroską "dziecinnością jazdy", ok 9 wjeżdżam do Mirowa, przejezdzając przez Bobolice ta sama przyroda tylko bardziej udomowiona w postaci psa nieźle mnie wystraszyla, wyobraźcie sobie: jade... rozmarzony delektuje sie swiezymi wiosennymi podmuchami wiatru i otaczającymi mnie widokami a tu z za tylniego koła wyskakuje mi wilczór czając się na moje kostki, moje Hrmax w tym momencie osiągneło maksimum... i szybko sie obudziłem z "porannego snu rowerzysty" bo to z psami o tej porze jeszcze nie miał być koniec... za jakies 5km znow stoczyłem na szczescie zwycieski wyscig z wilczurkiem... uff rozgrzalem sie...a były jeszcze dwa szczekliwe pieski, ale to już pikuś:)... w Mirowie pokrazylem troche po okolicach m.in Włodowice, Zdów (musze to sprawdzic na mapie) i dalej ruszyłem na Morsko ok 11 sniadanie na górce słońce miło przygrzewało plecy, zasłuzony odpoczynek po wspinaczce czerwonym a kazdy wie jak sie tam wjezdza... tam tez piewszy raz w tym roku widze mrówki!:) wracam na czerwony rowerowy i ruszam na Ogrodzeniec zostało jakies 15km... wieje coraz mocniej... dojeżdżając do Zamku rozgladam sie za jakas "paszarnią" nie widze nic bezpiecznego gdzie mozna zostawic rower to zwiedzam okolice a głodowi mówie "poczekaj chwile"... przygladam sie powstalemu tam parkowi linowemu i szalejącym nad ziemią ludziom, myśle sobie trzeba kiedyś tego spróbować, bo naprawde fajne...( http://www.adrenalinapark.pl/ cena ok 25zł) po krótkiej rozmowie z szefem parku gdy już wszystko wiedziałem, wypatrujac Górę Birów ruszam w jej kierunku, gdy dojezdzam cykam pare fotek uwaznie sie przygladam... i uwazam ze jezeli to ladnie wykoncza moze byc ciekawą atrakcją turystyczną... mówie krytykantom - bedzie sie podobac tylko musza wykonczyc!... głód wygrywa i wracam pod zamek, wybieram pierwszą lepszą karczmę "Jurajska Karczma" (www.karczmajurajska.com) lekkim i bezpardonowym krokiem przybłocony i spocony wchodze z rowerem do srodka, gdzie ludzie elegancko ubrani - jacyś turyści spoglądają na mnie z uśmiechem... pani z obsługi mówię, że "chce zjeść" ale rower musze miec na oku... jakże inaczej miło i chętnie mi pomaga, zapewniając najważniejszemu tutaj bohaterowi godne i bezpieczne miejsce... uspokojony mogę spocząć przy stole... godzinny odpoczynek wykorzystuje na uzupełnienie energii, kwaśnica + pieczone ziemniaki z rybką i surówką... no i w sumie moge wracać... ok 13 wyjeżdzam z Ogrodzienca, trasa powrotna od Podzamcza az do Złotego Potoku wyłacznie czewronym rowerowym... w Złotym tankuje tonica i rura Aleją Klonową, nie moglo jej zabraknąć, przez Zrębice, Olsztyn, Skrajnicę, do Częstochowy... jeszcze... na Odrzykoniu na trasie rowerowej spotykam Magnuma - pozdrawiamy sie i jestem już w mieście... ok 18 na wpół martwy wracam do domu, wchodząc po schodach zastanawiałem sie co ja taki zmęczony? gdy spojrzałem na zegarek lekko ponad 200km i przeszło 10godz 45min spędzonych na siodełku... z ledwością kąpie się, zjadam podwieczorny rosołek i słodko zasypiam... to był długi dzień... taki jak miał być... no i bardzo udany:)...dodam jeszcze że z Biskupic Vmax=62km/h, Vs=18.74 Time=10g45min i Dyst=201,48km. Resztę zdjęć można zobaczyć na http://damzac.fotosik.pl/albumy/408022.html
mała inspiracja + poranek:

wschód słońca:

asfaltową drogą o poranku:

leśna dróżka: