Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi damzac z miasteczka Myszków. Mam przejechane 14413.44 kilometrów w tym 3300.38 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 17.81 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie. button stats bikestats.pl

Statystyka: button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy damzac.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 8.56km
  • Czas 00:24
  • VAVG 21.40km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

"prawie" wyjechałem na nocną

Środa, 8 października 2008 · dodano: 08.10.2008 | Komentarze 0

"prawie" wyjechałem na nocną wycieczkę do Olsztyna... niestety obowiązki zawróciły mnie...;/ i znów nici z jazdy...:(


Kategoria nuda (miasto)


  • DST 77.56km
  • Teren 50.00km
  • Czas 04:14
  • VAVG 18.32km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

no i w końcu udało się!:)

Niedziela, 5 października 2008 · dodano: 05.10.2008 | Komentarze 0

no i w końcu udało się!:) aż do Złotego Potoku popedałowałem... jak już wspominałem kiedyś to była tylko zwykła wycieczka... ostatnio mam tak malutko czasu, że ciesze się i z tego... ehh... tak więc podziwiając barwy kolorów, pięknej złotej polskiej jesieni przemierzyłem następujący szlaczek: Cz-wa - Skrajnica - Olsztyn - Sokole Góry - Biskupice - Suliszowice i stamtąd niebieskim pieszym do Ostrężnika - miałem skoczyć na Gorzkowskie, ale skusił mnie zapach pstrąga...:) przy okazji spotkałem się z nauczycielem W-f - u z Liceum... to były czasy...:) najedzony przejechałem się wokół i po dworku w Złotym Potoku, slalomem minołem chyba z 10 obfotografowujących się "młodych par" i Aleją Klonową na Zrębice, znów przez Sokole Góry - Skrajnice do Cz-wy... po drodze spotykam jeszcze Poisonka... ciśnie chłopak na 10.000km ostro!



ostatnie dwa miesiące wyglądały tak, że właściwie jestem cieniem samego siebie...:(


moje ulubione miejsce, niestety spodobało się też i innym...

jak za dawna - powrót po zachodzie słońca...:)




  • DST 21.55km
  • Czas 01:17
  • VAVG 16.79km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

pojeździłem sobie wieczorem po mieście

Sobota, 4 października 2008 · dodano: 05.10.2008 | Komentarze 0

pojeździłem sobie wieczorem po mieście by rozruszać zmęczone mięśnie...
dziś o godz. 12 pobiegłem w 13 km Bieg-u o Nóż Komandosa w Lublincu - Kokotek, padająca mżawka sprawiła że przełajowa trasa była śliska a duża liczba uczestników 380 biegaczy zmusiła mnie do przebijania się na pierwszym kilometrze, straty jakie poniosłem z pierwszego km (5.13 pierwszy km!;/) zmusiły mnie do większej mobilizacji i gonienia reszty, ostatnie 3 km kończyły się sporymi podbiegami, a ponieważ lepiej biegam jak teren jest bardziej zróżnicowany (wzniesienia terenu, strome górki) niż na płaskim udało mi się powyprzedzać kilkunastu rywali i na metę wpadłem jako 97 w generalce na ponad 380 rywali i 29 (na 77 w M-20) z czasem 00:58:40, z wyniku jestem średnio zadowolony bo zakładałem czas co najmniej o 3 min lepszy, ale biorąć pod uwagę, że dzień wcześniej byłem na firmowej imprezie, i do rana grałem w kręgle:) to czas poniżej godziny jest czasem dość dobrym... i będzie co poprawić w przyszłym roku, bo bieg pod każdym względem fajny i dobrze zorganizowany, na tyle, że chce się wracać...!

ostatni podbieg... a i tak będę lepszy od kolegi z przodu zdjęcia:)

medal i odjazdowa "krówka"




  • DST 51.44km
  • Teren 25.00km
  • Czas 02:44
  • VAVG 18.82km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Jura - moje Małe Góry...

Niedziela, 28 września 2008 · dodano: 28.09.2008 | Komentarze 0

Jura - moje Małe Góry... jeszcze jakiś czas temu taka wycieczka nie ucieszyłaby mnie tak jak ta dzisiejsza... coraz krótszy dzień i nowa praca sprawiły, że mój czas na rower został poważnie uszczuplony... cieszyłem się dziś z każdego przejechanego metra, z każdego minionego drzewa, z każdego zakrętu, pozdrowionych "turystów", z pięknej pogody... 'carpe diem' chciałoby się rzec... dziś następująca trasa: Cz-wa - Skrajnica - Olsztyn - Sokole Góry (najważniejsze dziś miejsce) - Zrębice - Przymiłowice - Olsztyn - Skrajnica - Cz-wa... i jak wspaniale jest poczuć się "rowerzystą":)

ad. wczoraj tj. w sobotę impreza w dzień poprzedzający główny 30 Flora Maraton Warszawski, część z naszej częstochowskiej reprezentacji wystartowała w IV Maraton Warszawski - Sztafeta Eikiden 42.195km było podzielone na następujące odcinki 5 -10 - 5 - 10 - 5 - 7.195 km, do mnie należał bieg w ostatniej zmianie - finisz, wystartowało kilkaset drużyn 6 osobowych, w tym m.in. z Etiopii, Dani, i jakiś jeszcze innych krajów na 183 zespoły 18 miejsce, znaleźliśmy się wśród 27 zespołów, które złamały czas 3 godzin, my uzyskaliśmy dokładnie 2;52,06 co wielu wydawało się niemożliwe stało się faktem!:)




  • DST 7.70km
  • Czas 00:26
  • VAVG 17.77km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

smutek człowieka ogarnia

Czwartek, 18 września 2008 · dodano: 18.09.2008 | Komentarze 0

smutek człowieka ogarnia gdy chce a nie może sobie pokręcić...brak czasu... na szczęście dziś "trochę" zamiast auta przejechało się... będzie trzeba pomyśleć o trenażerze na zimowe wieczory...?


Kategoria nuda (miasto)


  • DST 47.79km
  • Teren 44.00km
  • Czas 04:03
  • VAVG 11.80km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

MTB Powerade Marathon

Sobota, 13 września 2008 · dodano: 14.09.2008 | Komentarze 0

MTB Powerade Marathon Krynica 2008 - Finał!... trochę parafrazując słowa św. Pawła napiszę - w dobrych zawodach pojechałem, wyścig ukończyłem... bo było strasznie zimno... tak przeraźliwie zimno, że prawie "zamarzłem"... Krynica dała mi popalić - w dzień po stan "przed gorączkowy, ból głowy i czuje, że coś mnie rozbiera" ale co tam polipyryna i myk pod kordełke... nie poddam się chorobie- bo wczoraj wygrałem ze samym sobą, ze swoją słabością jaką była walka z zimnem która okazała się dla mnie trudniejsza niż pokonywanie kolejnych wzniesień i zjazdów, "Zimno" z którym nie mogłem sobie dać rady... mówią, że "nie ma złej pogody jest tylko źle przygotowany człowiek" ale miałem założone najcieplejsze ciuszki (kurtka zimowa, ocieplana podkoszulka) a i tak nie dało rady, po prostu mój organizm zareagował obronnie na tak niska temperaturę i nie sposób było próbować przyspieszać, zwalniać i tak było mi zimno... niemal, że zerowa tkanka tłuszczowa to i czemu się dziwić przy prawie zerowej temperaturze...?:) - jadąc słyszałem swój i Współmaratończyków oddech i myślałem o przeszywającym mnie zimnie z którym nie mogłem sobie poradzić i zresztą nie poradziłem od 20km była walka o dojechanie, opuściły mnie siły...totalnie... z dwojga złego to wolę ulewę w Istebnej bo przynajmniej było ciepło!... nienawidzę zimna na rowerze! na szczęście udało się dojechać na metę, gdzie spotykam innych "zamarzniętych na kość maratończyków" po imprezie powrót do domu... półgodzinnych prysznic we wrzątku choć i tak go nie czułem...:) i jak odtajały mi palce ruszyliśmy na wręczenie nagród a po nagrodach w której jeden z częstochowskich bikerzystów zajął 10 miejsce w generalce... Gratuluje Daniel!... "after party"... trzebało się w końcu rozgrzać w tej Krynicy... oj a działo się... Kaiser, Grzegorz Golonko, Joanna Jabłczyńska i inni znani w Polsce "fanatycy rowerów" kilkaset osób w Węgierskiej Górce i przy trunku jeden temat... zgadnijcie jaki?... niestety ja jak zwykle najwczesniej zakończyłem imprezkę - jedno piwko mi wystarczyło i poszedłem spać...ale i tak słyszałem nie którzy się pobawili się ostrzej... po oficjalnym Finale w Krynicy to już koniec sezonu maratonowego w Powerade Mtb Matarhon 2008... startowałem w Głuszycy - defekt i płacz przed Wielką Sową, ulewna Istebna będąc w pełni sił zabrakło klocków i nie pojechałem tak jakbym chciał, no i na koniec Krynica - uraczyła mnie swym zimnem, okropnym zimnem! które.... oj... sobie na długo zapamiętam... wiele przygód i na długo jest co wspominać maratony Grześka są wyjątkowe bo nie należą do łatwych, każdy zapamiętasz, każdy jest walką z Czymś Innym z Czymś Nowym, dzięki temu poznajesz siebie... sezon uważam za Udany bo udało się wystartować i zebrać doświadczenie, w tych maratonach których chciałem, zdobyte doświadczenie w bólach mam nadzieję zaprocentuje w kolejnym sezonie startów, do startów do których ciężko będzie się przygotować ze względu na charakter pracy, ale czy radząc sobie tyle razy nie poradzę sobie i z tym?:)... a Góry? przed Górami chylę czoła swą potęgą uszczęśliwiają człowieka gdyż uczą go Pokory i pozwalają mu znaleźć dystans do samego siebie...
a czytając to zastanawialiście się po co To robić? spróbujcie sami... bo kolarstwo górskie jest czymś fantastycznym, czymś co poczujesz Tylko wjeżdżając rowerem w Góry - Takie Prawdziwe Góry, które zaczynają się na południu Polski a Wyżyna Krakowsko-Częstochowska jest jedynie wstępem do Nich...
Oficjalny czas: 4:05:15.372 160/258 w open, 72/90 M2 - słabo no ale cóż, przynajmniej jest co poprawić;)
ps. mój rowerek ma już przeszło 10000km, którą przebiłem na Jaworzynie 1114 m.n.p.m. podczas maratonu w Krynicy - fajnie co nie?:)

Beskid Sądecki - to w tych Górach rozegra się ostatni z serii Powerade Marathon w tym roku

...no to Finał tego sezonu!

w tle widać miasteczko, i zrazem miejsce startu na rynku w Krynicy Zdrój

...3...2...1...START

z trasy wyścigu... nie znany mi Kolega Maratończyk za mną - pełen luz:D


jakiś 'poisonek' przede mną?



ku słońcu...


nie dogonią mnie...

podjazdy...



a jak podjazd to i zjazdy...

niecałe 5km do mety... przy zjeździe do miasta...

META...!


a po zawodach...kilka zdjęć z Krynicy... - podium


dzień wcześniej podjeżdżaliśmy pod tą małą górkę... jaką jest Parkowa Góra... tym razem podejście... a i przyznaje górka w granichach 900m to mała górka...

nocleg...:) zaznaczam Tani nocleg...

w domu zdrojowym z Pawłem uzupełnianie płynów... tak na marginesie ohydna ta woda;/


krynickie zabytki

rower w lepszym stanie niż po Istebnej...

mapa - przebieg trasy

profil wysokościowy





  • DST 7.45km
  • Aktywność Jazda na rowerze

... trochę zamiast mpk...

Poniedziałek, 8 września 2008 · dodano: 08.09.2008 | Komentarze 0

... trochę zamiast mpk...


Kategoria nuda (miasto)


  • DST 18.33km
  • Aktywność Jazda na rowerze

miastowo wieczór w Alejach

Piątek, 5 września 2008 · dodano: 05.09.2008 | Komentarze 0

miastowo wieczór w Alejach w Częstochowie... i został tydzień do Krynicy...! wracając przed domem spotykam jeża - jeż koło mojego domu!:)


Kategoria nuda (miasto)


  • DST 27.66km
  • Teren 8.00km
  • Czas 01:23
  • VAVG 20.00km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

późno już... Cz-wa-Skrajnica-Odrzykoń-Cz-wa, a z powrotem

Środa, 3 września 2008 · dodano: 03.09.2008 | Komentarze 0

późno już... Cz-wa-Skrajnica-Odrzykoń-Cz-wa, a z powrotem na ścieżce na Odrzykoniu spotkanie z biegającą Parą... pzdr...;)




  • DST 76.94km
  • Teren 30.00km
  • Czas 03:51
  • VAVG 19.98km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

o jak mi się humor poprawił

Sobota, 30 sierpnia 2008 · dodano: 30.08.2008 | Komentarze 1

o jak mi się humor poprawił gdy po ciężkim tygodniu w końcu mogłem się zrelaksować wśród ciszy i bliskości natury - serce pęka i cierpi jak na rowerku mało śmigam... dopiero teraz wiem ile tracę... w sumie to nie będę już narzekać bo to przejściowa sytuacja <tak sobie tłumaczę> - taka praca a "Ta Pasja" swoje też kosztuje... wkrótce w pewien sposób zdrowo sobie to odbije:)... a może kiedyś awansuje i będę miał bardziej ludzkie godziny pracy a przez to więcej czasu na uprawianie swojej rowerowej pasji...? bo do pełni szczęścia potrzeba mi tylko "dwóch kółek" no i może jeszcze paru drobnostek w tym jednej Wielkiej Sprawy... mmm... jak to człowiek w tej tygodniowej "szczurzej pogoni" nie ma czasu na chwile przejechać się i spokojnie pomyśleć...:) a dziś następująca traska w towarzystwie Sforzy: produkt tak sztandarowy jak Coca Cola w ofercie The Coca-Cola Company czyli ujeżdżamy na Złoty Potok... przez Olsztyn, Zrębice, Przymiłowice i z powrotem bardzo podobnie...:) wracając do domku spotykamy największego mi znanego rowerowego obieżyświata samegooooooo.... Jurczyka:) który już wrócił ze swoich Wspólnotowych wyjazdów rowerowych docierając ostatnio aż do Rzymu (Szacuneczek!) i jak to pięknie i szczególnie blisko mi stwierdził, "że wszędzie dobrze a u Nas najlepiej" dodałbym tylko, że na siodełku rzecz jasna;)