Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi damzac z miasteczka Myszków. Mam przejechane 14413.44 kilometrów w tym 3300.38 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 17.81 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie. button stats bikestats.pl

Statystyka: button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy damzac.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

ze zdjęciami

Dystans całkowity:3506.01 km (w terenie 1448.50 km; 41.31%)
Czas w ruchu:180:48
Średnia prędkość:17.59 km/h
Maksymalna prędkość:58.00 km/h
Suma kalorii:658 kcal
Liczba aktywności:57
Średnio na aktywność:61.51 km i 3h 41m
Więcej statystyk
  • DST 55.00km
  • Czas 03:00
  • VAVG 18.33km/h
  • Sprzęt KTM Ultra Ride
  • Aktywność Jazda na rowerze

Powrót

Piątek, 29 kwietnia 2011 · dodano: 30.04.2011 | Komentarze 2

"Czasem nam życie 'coś' odbiera byśmy na powrót umieli docenić 'to' podwójnie" tymi słowami zasłyszanymi gdzies przed laty chciałem Wszytskich przywitać po długiej przerwie.
Duzo zmian, ktore to rusz pociagaja za soba nastepne. Nie bede rozpisywal sie z tego co ostatnio sie u mnie działo, bo co to kogo obchodzi - takie jest zycie. Napisze wracam na rower i tyle:)
Po odebraniu roweru z serwisu u Rafała spotykam sie z Przyjaciólmi na 62 Masie Krtytcznej w Cz-wie. Szybki przejazd po ulicach miasta i powró do domu... Tak tak tu nie ktorych zaskocze bo teraz mieszkam w Myszkowie. Male 'sypialniane' miasteczko miedzy Cz-wa a Katowicami.
W sumie wyszlo tego nie wiele ale wkrótce bedzie wiecej...
Pzdr D.



[zdjecie dzieki uprzejmosci M.T]




  • DST 56.12km
  • Teren 50.00km
  • Sprzęt KTM Ultra Ride
  • Aktywność Jazda na rowerze

Świętokrzyska Liga Rowerowa - Kielce

Niedziela, 13 września 2009 · dodano: 13.09.2009 | Komentarze 2

Świętokrzyska Liga Rowerowa - Kielce Maraton Finał
mimo slabego sezonu rowerowego, wrescie udalo mi sie stanąć na linii startu w maratonie, alternatywnej do Powerade i MIO -Świetokrzyskiej Lidze Rowerowej w finalowym etapie w Kielcach, byly dwa dystane 30km i 62km, wybralem oczywiscie ten drugi, rzeczywisty dystans okazal sie krotszy, ciekawa trasa, swietna organizacja, jednym slowem polecam... tylko wynikiem sie nie pochwale:) widac jak jezdze w tym roku to i miejsce niegodne rozpisywania sie... moze kiedys uda sie wrocic do Swoich... a pokim co to marze o dobiciu do calego tysiaca w tym roku...;)








  • DST 33.28km
  • Teren 25.00km
  • Temperatura 25.0°C
  • Sprzęt KTM Ultra Ride
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dolinki Podkrakowskie

Poniedziałek, 6 lipca 2009 · dodano: 06.07.2009 | Komentarze 1

Czerwonym szlakiem rowerowym w Dolinkach Podkrakowskich
Wykorzystując piekną lipcową pogodę w trzyoosbowym składzie, 2 kobiety + ja:) ruszyliśmy na rekonesans słynnych dolinek podkrakowskich... Nasze miejsce startu było w miejscowości Bębło ok 24km od Krakowa, stamtąd ruszyliśmy na Starą Wieś gdzie wjehcaliśmy na czerwony szlak, prowadzący wokół dolinek, pierwszym miejscem przestoju była Jaskinia Nietoperzowa, dalej udaliśmy sie w kierunku Doliny Będkowskiej, po drodze zwiedzając Wodospad Szum, poźniej pojechaliśmy na niezwykle urokliwą Dolinę Kobylańską a następnie przejeżdzając przez Dolinę Kluczwody, obok Jaskini Wierzchowskiej notabene największej z jaskiń jurajskich udostepnionych turystycznie skończyliśmy w miejscu skąd zaczeliśmy. Trasa prowadziła przez niezwykle urokliwe zakątki, liczne singletracki a pokonywanie wielu strumyczków i innych naturalnych atrakcji dostarczyło przez te pare godzin niesamowitej frajdy z jazdy rowerem. Pomysł na trase zaczerpniety z Atlasu Szlaków Rowerowych Jury Krakowsko- Czestochowskiej wyd 1, Kraków 2006. Szczerze polecam - na krótki relaxik...;)

Dolina Będkowska


trza było jechać...:)




Wodospad Szum w Dolina Będkowska


Dolina Kobylańska





40 Częstochowska Masa Krytyczna

Piątek, 26 czerwca 2009 · dodano: 26.06.2009 | Komentarze 0

odebranie rowerk-u z serwisu, nowy olejek w amorku:) i przy okazji objazdówka razem z 40 Częstochowską Masą Krytyczną... ehhh jak wiele sie pozmieniało...

w takim troche nie typowym stroju...






źródło: zdjęcia dzięki uprzejmości Lukas
http://picasaweb.google.pl/masa.czestochowa/40CzestochowskaMasaKrytyczna26062009




  • DST 39.25km
  • Teren 32.00km
  • Sprzęt KTM Ultra Ride
  • Aktywność Jazda na rowerze

rekonesans

Środa, 10 czerwca 2009 · dodano: 16.06.2009 | Komentarze 0

wyjechalismy z Komańczy o 12:30 obierajac kierunek na Chryszczata przez Przelecz
Zebrak, poczatkowo na Duszatyn tam chwilowy postoj na zlocisty trunek i dalej przecinajac Osławę kierowalismy sie na Mików, bedac w sercu Ciśniańsko-Wetlińskiego Parku Krajobrazowego wspinalismy sie na Przelecz Żebraka ok godziny 17 sporym trudem zdobyliśmy szczyt Chryszczatej 997mnpm pozniej kontynuujac czerwonym pieszym fantastyczne zjazdy do Jeziorek Duszatyńskich i zmeczeni na nocleg do Komańczy...


Jeziorka Duszatyńskie


link: do piątkowego Biegu Rzeźnika http://damzac.fotosik.pl/albumy/648701.html

"Od przepaka do przepaka…
VI Bieg Rzeźnika Komańcza – Ustrzyki Górne 2009
Jak długi naprawde jest Bieg Rzeznika, to nie tylko te 76km z Komańczy do Ustrzyk Górnych, który zaczyna się o 3 nad ranem a kończy dla niektórych późno po zachodzie słońca. Od decyzji, która zapadła na początku roku, zakupu odpowiedniego sprzętu (butów ,camelbaków…..) poprzez maraton w Krakowie , wyjazdów na wybieganie do Wisły, pobliskiego Olsztyna czy Złotego Potoka.
Poza pomysłem na bieg trzeba było znaleźć partnera na Bieg Rzeźnika ( wymogi regulaminowe) a solidną satysfakcją ten dystans jest w stanie ukończyć jedynie dobrze dobrana para cokolwiek to oznacza Very Happy . Dobranie się w pary poszło jakoś poszło.
Parę stanowili Zabiegani częstochowianie Waldek i Damian. Waldek przebiegł już kilka maratonów, natomiast Damian w trakcie przygotowań do biegu zadebiutował w połmaratonie i maratonie. Mimo że nie wszyscy wierzyli w tą parę związek okazał się szczęśliwy i przetrwał nie tylko trudy przygotowań do biegu, ale i stawił czoła dzikim Bieszczadom. Czas przygotowan nie był latwy: organizacja biegu czestochowskiego, rodzina, praca… Plan treningowy zakładał objętość od 70 km do 110km w 5 jednstkach treningowych tygodniowo, w tym start w maratonie i wybiegania w górach.

Coraz szybciej zbliżał się dzień startu, a trudy przygotowań coraz bardziej dawały się nam obu we znaki. Do Komańczy przyjechaliśmy oddzielnie co by razem za długo przed startem nie przebywać ale za to z naszymi personalnymi „serwisantkami”, które jak się okazało podczas biegu na przepakach stanowiły niezastąpione wsparcie logistyczne i nie tylko Wink
Samo dotarcie do Komańczy w której to znaleźliśmy z dużym problemem miesiąc przed startem miejsce kwaterunku zajęło nam cały dzień. W ostatni dzień przed startem: kolejna ostatnia porcja makaronu, przegląd sprzętu, i rejestracja w biurze zawodów, która mieściła się w magicznej Latarni Wagabundy oddalonej od Komańczy o kilkanaście kilometrów i ostateczne ustalenie taktyki na bieg. Już na odprawie można było poczuć atmosferę bieszczadzkiej przygody. Organizator po raz kolejny przypomniał ze przyjechaliśmy tutaj z własnej nieprzymuszonej woli, nie każdy ten trudny bieg musi ukończyć a to z kolei podkreśla rangę tego biegu. Dostalismy kilka ostatnich instrukcji jak się zachować gdy coś niedobrego się stanie oraz kilka ważnych telefonów, które być może „nie koniecznie będą odebrane”w tym numer do GOPR-u „601 seta 3stej”. Pozostalo tylko Zostawienie rzeczy na przepaki powrót do Komańczy i krótki sen.

Nadeszla godzina zero, którą była godzina 3:24 ( wschód słońca) a miejsce startu w ciemnościach wyznaczył dźwięk bębnów. Pogoda jak, na zamówienie organizatorów padało już dzień wcześniej nawet z domieszką gradu. Start rozpoczął się w strugach deszczu, górskie potoki wezbrały a szlaki solidnie rozmokly. To pozornie nie wyglądało najlepiej, ale na starcie i tak stawili się wszyscy. Bieg składał się z etapow, na które dzielily tzw przepaki. Teraz już wiemy jak były ważne. Możliwość założenia suchych butów uzupełnienie płynów …..
Na przepakach eliminowano drużyny, które nie zmieściły się w limicie czasu ustalonym przez orgów.

Pierwszy etap prowadził z Komańczy przez Chryszczatą (997m n.p.m.) na Przelecz Żebrak i minął stosunkowo szybko. Kolejny przez Wołosań (1071m n.p.m.) do Cisnej w której kończył się przepakiem. Wreszcie przestalo padać, była dopiero 7:30 a my mieliśmy w nogach już ponad 30 kilometrów i nic suchego na sobie. Suche skarpety zmiana butków i koszulek, ciepła herbatka i biegniemy dalej… Bieszczady coraz bardziej wciągały i rosły nam w oczach. Male Jaslo wcale nie małe a jeszcze większe okazało się Jasło (1153 m n.p.m.) a później jeszcze był Okrąglik( 1101 m n.p.m.) i Fereczata (1102 m n.p.m.) oraz zmyłka na szlaku o drodze Mirka nie wspominając. Do czwartego etapu wyruszyliśmy ze Smerek/Kalnica. Pogoda wbrew woli organizatorom zlitowala się nad uczestnikami, ale nadal nie przesadzała z łaskawością , nawet wyszło na chwile słońce. Mieliśmy wówczas ok. 52km i ponad 7 godzin biegu za soba. Szybki przepak i dalej to już tylko Połoniny , Wetlińska a jej najwyższy Smerek (1222m.n.p.m) to jest góra, kto nie był polecam. Ostatni przepak był najszybszy w Berehach (Brzegi Gorne) i zostało niepełne 10km do mety w Ustrzykach Górnych ale przez masyw Połoniny Caryńskiej z której najwyższy jest Kruhly Wierch (1297m n.p.m.)
Na mecie stawiliśmy się po 11 godzinach i 47 minutach w komplecie z lekko przykurzonymi bucikami.
Na mecie chwila dla fotoreporterów i zasłużony złocisty izotonik. Posiłek i pozostał powrót do Komańczy ale już autem, spoglądając na otaczające nas wzniesienia po których jeszcze nie dawno biegaliśmy. A wieczorem po krótkiej odnowie wyjazd do niezapomnianej Latarni na podsumowanie zawodów…

Szczerze polecamy ten bieg dla osób, które kochają góry i potrafią czerpać z ich wielkości siłę Smile a pozostałe można kupić…. Wink

PS1. W biegu wystartowało 185 drużyn z czego ukończyło 140.
Zajeliśmy 19 miejsce choć mogło być ciut lepiej"
źródło: http://biegajznami.pl/forum/viewtopic.php?t=22938&start=3060




  • DST 25.68km
  • Teren 23.00km
  • Sprzęt KTM Ultra Ride
  • Aktywność Jazda na rowerze

Komańcza

Wtorek, 9 czerwca 2009 · dodano: 16.06.2009 | Komentarze 2

Pierwszy dzień w Bieszczadach na rowerze, tuż przed Biegeim Rzeźnika...
Komańcza - Las Telehiwski - Prełuki - Duszatyn (szlakiem czerwonym pieszym)




  • DST 57.32km
  • Teren 20.00km
  • Czas 04:23
  • VAVG 13.08km/h
  • VMAX 41.00km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • Sprzęt KTM Ultra Ride
  • Aktywność Jazda na rowerze

together

Poniedziałek, 13 kwietnia 2009 · dodano: 13.04.2009 | Komentarze 0

.:o?o..o?o:....:) jeden z najprzyjemniejszych wyjazdów na rowerze jakie kiedykolwiek udalo mi sie pokonać, najpierw we dwoje z Moniką z Myszkowa przez Leśniów na Złoty Potok, Zrębice do Olsztyna, tam spotykamy Jurczyka i myk do Częstochowy, króciótko ale jaka radość ze wspolnego pedałowania ...




  • DST 143.93km
  • Teren 50.00km
  • Czas 06:41
  • VAVG 21.54km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rowerowa wycieczka w Dzień

Wtorek, 11 listopada 2008 · dodano: 11.11.2008 | Komentarze 1

Rowerowa wycieczka w Dzień Niepodległości? Taki oto pomysł pojawił się prawie miesiąc temu na forum częstochowskich rowerzystów. Długo się nie zastanawiałem bo wiedziałem, że pojadę. I tak oto w dzisiejszy piękny poranek ok g. 8 w Pająku spotkało się 12 rowerzystów, w składzie: Iwona (jedyna niewiasta w męskim gronie), Yacek (nasz przewodnik), Poisonek (sprawca całego zamieszania:)), Outsider (jak zwykle narzucał tempo:D), Michaill, Sti, Blabla, Szczepan, Prophet, Faki, Krzysiek, no i ja. Tak więc w doborowym gronie ruszyliśmy w kierunku zachodnich ziem Polski. Z tych miejscowości co były zapamiętałem jedynie: Kochanowice, Pawełki, Cieszowa, Koszęcin, Boronów i inne o których przeczytacie na blogu Yacka [yacek.bikestats.pl]. We wspomnianej Cieszowej pieczenie z trudem zdobytych przez "co niektórych" kiełbasek. I po krótkim odpoczynku powrót troszkę okrężnymi ścieżkami do Miasta Świętej Wieży. Fajna wycieczka, w fajnym towarzystwie z fajnym tempem, nie pozostaje nic jak tylko mieć nadzieje, że kolejna wkrótce.

zniszczony przez sierpniową trąbę powietrzną żydowski cmentarz w Cieszowej


zabytkowy drewniany kościółek w Cieszowej


"Darz Bór" - miejsce na ognisko






zabytkowy zespół pałacowo parkowy w Koszęcinie - główna siedziba Zespołu Pieśni i Tańca Śląsk


Założyciel Zespołu Pieśni i Tańca "Śląsk" Prof. Stanisławem Hadyna




  • DST 108.85km
  • Teren 30.00km
  • Czas 05:44
  • VAVG 18.99km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

o rany! nie zauważyłem,

Niedziela, 2 listopada 2008 · dodano: 02.11.2008 | Komentarze 0

o rany! nie zauważyłem, że tak szybko leci ten czas... cyk cyk cyk... mineło ładnych parę miesięcy gdy znów udało mi się zaliczyć skromniutka "seteczkę" ostatnia taka w lipcu... aż nie moge uwierzyć!, że tak szybko mija ten czas... no ale potwierdza się reguła: pracując na tzw. "budżetówce" ma się spoooooooooooooro wolnego czasu na rozwijanie swoich pasji, pracując prywatnie ma się tego czasu mniej, nie znaczy, że ten czas jest gorszy, mniej znaczy się, że lepiej "on" smakuje... choć z żalem patrze na kolegów śmigających w piątkowe przedpołudnie rowerkiem:)... dziś postanowiłem sobie trochę odbić...i tak te "kochane" dwa kółka poprowadziły mnie i Mariusza do Mirowa - Bobolic zawiozły, scieżakmi i dróżkami jurajskimi y przez Olsztyn, Czatachową do Mirowa, a dalej przez Bobolice, Niegową, Góry Gorzkowskie do Złotego Potoku i z powrotem klasycznie przez Zrębice do Cz-wy... późna jesień ciepło ok 17-18C sprawiło, że podróż szybko mnięła, o dużo za szybko... w Olsztynie jeszcze spotaknko z Poisonkiem i STi... i do domu czas wracać, zaczynać nowy tydzień, nowy tydzień który będzie lepszym bo przecież dzisiaj pojeździłem sobie na rowerku:)
Vmax=61km/h











buuuuuu.....:)




  • DST 77.56km
  • Teren 50.00km
  • Czas 04:14
  • VAVG 18.32km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

no i w końcu udało się!:)

Niedziela, 5 października 2008 · dodano: 05.10.2008 | Komentarze 0

no i w końcu udało się!:) aż do Złotego Potoku popedałowałem... jak już wspominałem kiedyś to była tylko zwykła wycieczka... ostatnio mam tak malutko czasu, że ciesze się i z tego... ehh... tak więc podziwiając barwy kolorów, pięknej złotej polskiej jesieni przemierzyłem następujący szlaczek: Cz-wa - Skrajnica - Olsztyn - Sokole Góry - Biskupice - Suliszowice i stamtąd niebieskim pieszym do Ostrężnika - miałem skoczyć na Gorzkowskie, ale skusił mnie zapach pstrąga...:) przy okazji spotkałem się z nauczycielem W-f - u z Liceum... to były czasy...:) najedzony przejechałem się wokół i po dworku w Złotym Potoku, slalomem minołem chyba z 10 obfotografowujących się "młodych par" i Aleją Klonową na Zrębice, znów przez Sokole Góry - Skrajnice do Cz-wy... po drodze spotykam jeszcze Poisonka... ciśnie chłopak na 10.000km ostro!



ostatnie dwa miesiące wyglądały tak, że właściwie jestem cieniem samego siebie...:(


moje ulubione miejsce, niestety spodobało się też i innym...

jak za dawna - powrót po zachodzie słońca...:)