Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi damzac z miasteczka Myszków. Mam przejechane 13679.12 kilometrów w tym 3228.03 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 17.80 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie. button stats bikestats.pl

Statystyka: button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy damzac.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 55.86km
  • Teren 52.00km
  • Czas 04:54
  • VAVG 11.40km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

MTB Powerade Marathon

Niedziela, 10 sierpnia 2008 · dodano: 10.08.2008 | Komentarze 3

MTB Powerade Marathon - Istebna 2008 dystans Mega 60km. Beskid Śląski. Zaczeło się w piątek po godz. 18, Krzysiek, Paweł i Ja, pakujemy nasze rumaki do zielonej nubiry, zapowaidane są deszcze lecz Nas to nie przeraża i ruszamy w kierunku Wisły... ok 21 z minutami jesteśmy na miejscu - Moje Góry. Rejestracja... widząc że w górach padało zmieniam dystans z giga na mega... jak sie później okaże to była bardzo dobra decyzja... sobotni poranek poczatkowo budzi Nas więcej niż dobrą mżawką... zostawiam chłopaków i o 7 śmigam rozejrzeć się po Koniakowie tamże mieliśmy nocleg, robię drobne zakupy na śniadanie i po lekkim posiłku ruszamy z chłopakami na miejsce startu przy amfiteatrze... zaczyna padać coraz bardziej... pierwsi o 10 ruszaja gigowcy my wystartujemy w godzine później... pada coraz mocniej... to już nie jest deszcz to już momentami jest ulewa! mimo to kilkuset śmiałków staje na lini startu i punktualnie o 11 ruszamy! 3...2...1... start! pierwsze 2 km są takie same jak w zeszłym roku lecz później trasa odbija... pada już na całego... uliczkami, szlakiem leją się strumienie wody... niektórzy zawodnicy zaczynają wycofywać się z maratonu a to dopiero 30min jazdy... Góry w takich warunkach okażą się bardzo groźne... początek jade z Pawłem po czym na 5 km musze zdjąć okulary probuje je wycierać ale będąc cały mokry nic to nie pomaga gdyż parują jeszcze bardziej... Paweł trochę mi odjechał i ruszam w pościg za Nim... w międzyczasie ostatni raz na trasie spotkam się z Krzyśkiem... niesamowicie leje... półmetrowe kałuże! trasa staje się niesamowicie niebezpieczna a wyścig bardziej przypomina walkę z samym sobą i siłami natury... jak to mówią "nie ma złej pogody jest tylko żle przygotowany człowiek"... sprzęt na 20km zaczyna szwankować a do mety jeszcze 40km! Pierwsza większa górka zaliczona (Wielki Stożek 978m.n.p.m.) i zaczyna się masakra! zjazdy... ipierwsze ofiary wyścigu ratują GOPR-owcy i Strażacy... dosłownie minutę przede mną chłopak łamię rękę... Istebna jest trasą techniczną a przy takiej ulewie wymaga maksymalnego skupienia... jest ślisko, szybko i niebezpiecznie na zjazdach... zbliżam się do pierwszego bufetu... wjeżdżając na asfaltowo szutrowy zjazd jest zakręt o 90 stopni... rozpędzony do ponad 30km/h próbuje hamować, tylko , że nie mam czym.... brak hamulców! przed sobą mam kilka wystających półmetrowych słupków na milimetry je mijam wpadam na jakiś nasyp lot przez kierownice i miękkie lądowanie u górala pod płotem zbieram sie szybko i dojeżdżam do bufetu... tam przekonuję się jak wielkie miałem szczęście... chłopaka z rozwaloną nogą zabiera karetka! ciśnienie i adrenalina zaczyna być coraz większa... Istebna zbiera żniwo! na bufecie korzystając z pomocy czechów jak i innych osób probuje podciągnąc vbrake-i ... niestety nie mam ze sobą zapasowych... dojeżdża Paweł i razem ruszamy dalej... na początkowym podjeżdzie na Wielką Czantorie(995m.n.p.m.) do końca już się nie spotkamy... deszcz nie daje za wygraną błoto po ośki... scieżki wypłukane... no i zaliczam kolejną glebę... na szybkim singletracku nie opanowuje roweru i kładę się na prawą stronę sunąc 4 metry rower przedemną a ja za nim.... niektóre zjazdy w tych wraunkach są tak niebezpieczne ze musze schodzić z rowerem nie ja jedyny jestem któremu się skończyły hamulce... ludzie tracili nawet tarczówki! znosząc rower z górki znów się poślizgnołem tym razem ja lece pierwszy w dół a rower za mną jak dostałem w korzonki i po głowie to aż k... podskoczyłem...:) mimo wszystko zbieram się i napieram dalej... trasa zaczyna być coraz "przyjemniejsza" jeżeli można to tak nazwać... przy drugim bufecie ustaje padać... czując że jade w środku stawki szybkie opłukanie przerzutek Kroplą Beskidu i co sił w nogach ostatnie 10km do mety... mijam jeszcze kilku zawodników, jednego "biedaka" ratuję batonkiem... najpierw mnie wyprzedza ale później puchnie... do mety coraz bliżej ostatnie 400m przejazd przez rwący strumyk (strumyk to może był przed tymi deszczami, bardziej to przypominało rwącą rzekę) oczywiście chcąc dogonić jeszcze jednego klienta kończę w rzece cały do niej wpadając... dojeżdżam na metę - JESTEM SZCZĘŚLIWY bo jadąc przeszło 40km bez hamulców i na 1 i 3 blacie bo drugi cały starciłem UKOŃCZYŁEM! miejsce 105 na 202 którzy ukończyli MEGA... łącznie wystarowało 450 osób ukończyło 360! w kilkanaście minut po mnie dojeżdźa Paweł cieszymy się jak dzieci... i z niecierpliwością wygłądamy Krzyśka...? Niestety w pół godziny później dociera do Nas smutna informacja, że Krzysiek miał wypadek na trasie maratonu i został przetransportowany do szpitala w Cieszynie... jak się później okazuje pęknięcie miednicy i uszkodzenie panewki... jest nie dobrze... oprócz niego kilkanaście osób na ortopedii z różnymi połamaniami... MASAKRA... to że rowery zniszczone szybko się zrobi i smutku nie przysparza ale niestety kumpel na kilka tygodni w szpitalu:(.... podsumowując startując w Istebnej to trzeba mieć zdrowo na... pod kaskiem decydując się na start na jedenej z najtrudniejszych technicznie tras maratonowych w Polsce przy kilkugodzinnym oberwaniu chmury...:) no ale taki już jestem, że szukam hardcorowych wyzwań... adrenalina uniezaleźnia:D

wskazania licznika: Trip=55.86 (reszta do 60km na nóźkach:)) Time=4:54min Vmax=50km/h Vśr=11.39km/h Oficjalny czas na mecie 05:12:27.871

Poniżej kilka zdjęc przedstawiających trase i zdjęcia uczestników w tym moje z trasy maratonu...

Nasza Ekipa - Wyjazd


przebieg trasy


profil wysokościowy trasy


tuż po starcie


a tak to wyglądało


na takim czymś radziły sobie tylko nobby nici - o jak dobrze że je kupiłem!






nawet zawodowcy mieli problemy...






to nie żart, tak wyglądała połowa trasy!












na takim czymś radziły sobie tylko nobby nic - o jak dobrze że je kupiłem!




Istebna zdobyta po raz drugi!




błotna maseczka...:)


rower nadaje się tylko do serwisu...:(


prawie czyste niebo w Niedziele - domek w którym nocowaliśmy, tanio i bardzo fajni Gospodarze - Koniaków






Komentarze
krzara | 19:33 piątek, 26 czerwca 2009 | linkuj Niedługo minie rok od naszego wspólnego startu. Góry nauczyły mnie pokory. Nie wystarczy być twardzielem. Trzeba postawić na doskonalenie techniki i sprzętu. I choć nie ukończyłem maratonu wyniosłem z Istebnej wspaniałą lekcję.
Wielu sukcesów prawdziwy przyjacielu.
Yacek
| 08:47 środa, 27 sierpnia 2008 | linkuj Trasa rzeczywiście masakra. Tym większe brawa za odwagę!
poisonek
| 20:40 wtorek, 26 sierpnia 2008 | linkuj No cóż.... Masz zdrowo na.... pod kaskiem :) Zdjęcia pierwsza klasa. Szacuneczek.
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa iewac
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]